Cieszę się kiedy słyszę, że sesja narzeczeńska jest relaksem dla mojej pary, że to nie jest kolejny obowiązkowy punkt przedślubnej gorączki…, że można zapomnieć na chwilę o tym, że suknia ślubna jeszcze nie uszyta, tort nie zamówiony, a goście nie dojechali… Ania i Tom spotkali się ze mną z przyjemnością i taka też była ta sesja… radosna i swobodna. Pozytywna aura, która panowała między dwojgiem zakochanych pozwoliła mi z łatwością rejestrować chłodnym okiem obiektywu ich cudowną relację. Pomogło mi w tym piękno majowego ogrodu botanicznego, które dało mi idealne tło dla kadrów.
Dodaj komentarz